Polecane

Epizod z Saint-Benoît

 

 

Józef Maria Ruszar

Perfekcyjny grzesznik

Wiele wierszy Herberta karmi się doświadczeniem jego licznych podróży. „Epizod z Saint Benoît” do takich właśnie utworów należy. Benedyktyńskie opactwo, zwane Fleur, powstało w VII wieku i należy do najsławniejszych i najbardziej znaczących we Francji. We wczesnym średniowieczu stąd promieniowała na okolicę reforma kluniacka, tu także działał św. Abbon, a kościół chlubi się relikwiami św. Benedykta z Nursji. Obecnie przeważa architektura romańska z X i XI wieku.

20070623_114717_7674
Opactwo w Saint-Benoît, fot. JMR

 

Rzeźba zwieńczająca półkolumnę przedstawia duszę człowieka kuszoną przez diabła i chronioną przez anioła. Jest to standardowe przedstawienie psychomachii – walki dobra za złem o duszę człowieka. Dlaczego Herbert powiada, że jest to dusza Maxa Jacoba, a właściwie że to on sportretowany został na kapitelu? Skąd zainteresowanie dwudziestowiecznym artystą w klasztorze liczącym sobie niemal półtora tysiąclecia? Wydaje się że co najmniej z dwóch powodów – jeden należy do sfery etyki, a drugi do historii.

20070623_102839_7442
Kapitel w Saint-Benoît, fot. JMR

 

Epizod z Saint-Benoît

w starym opactwie nad Loarą
(wszystkie soki drzew spłynęły tą rzeką)
przed wejściem do bazyliki
(nie jest to nartex ale kamienna alegoria)
na jednym z kapitelów
nagi Max Jacob
którego wydzierają sobie
szatan i czteroskrzydły archangelus

wynik tych zapasów
nie został ogłoszony
jeśli nie wziąć pod uwagę
sąsiedniego kapitelu

szatan trzyma mocno
oderwaną rękę Jacoba
pozwalając reszcie
wykrwawić się między
czterema niewidocznymi skrzydłami

20070623_101803_7438
Narteks kościoła w Saint-Benoît, fot. JMR

 

Czytaj dalej„Epizod z Saint-Benoît”

Jerzy Wiśniewski, Klawesyn (Hermes, pies i gwiazda)

Jerzy Wiśniewski

Szamotanina śpiewnych tonów?
Klawesyn (z tomu Hermes, pies i gwiazda)

4.1.2Zbigniew Herbert, Klawesyn

Jest to właściwie szafka z orzechowego drzewa z czarnym obramowaniem. Można by pomyśleć, że przechowują tam spłowiałe listy, cygańskie dukaty i wstążki. A naprawdę jest tam tylko kukułka zaplątana w gąszczu srebrnych liści (Klawesyn, HPG).

Tak jak większość małych próz Herberta, umieszczonych w tomie Hermes, pies i gwiazda (1957) [1], tak i ten drobny utwór, opublikowany po raz pierwszy w 7. numerze „Twórczości” z 1956 roku, a powstały w latach 1952–53 [2], można uznać za demaskację [3]. Zapytajmy więc: na czym ona polega i co staje się jej obiektem?

Zdania tworzące narrację tego utworu są zapisem spostrzeżeń towarzyszących obserwacji klawesynu [4] – instrumentu muzycznego, nastręczającego trudności w identyfikacji i ocenie. Ze względu na skomplikowane dzieje i raczej incydentalną obecność w muzyce uprawianej tak w obecnym, jak ubiegłym wieku, nie należy on do przedmiotów powszechnie znanych. Wycofywany stopniowo z użycia pod koniec XVIII wieku, ustępujący miejsca fortepianowi (wraz z kształtowaniem się w sztuce dźwięków nowego typu ekspresji, przyjmującej za główny środek wyrazu płynne zmiany dynamiki) – zapomniany na blisko sto lat, był jednak od początku XX stulecia powoli przywracany wykonawstwu dzieł dawnych kompozytorów i stosowany niekiedy także przez twórców nowej muzyki. Trudno się zatem dziwić, że przy pierwszym kontakcie z nim łatwo o pomyłki i nieporozumienia.

Czytaj dalej„Jerzy Wiśniewski, Klawesyn (Hermes, pies i gwiazda)”

Joanna Adamowska, Gauguin według Herberta

Joanna Adamowska

Portret artysty. Gauguin według Herberta

Herbertowski wiersz o Gauguinie był rzadko i fragmentarycznie analizowany, nie doczekał się również całościowej interpretacji. Wydaje się, iż znaczący wpływ na niewielką popularność utworu w herbertologii ma jego hermetyczność. „Gauguin Koniec” to jeden z wielu Herbertowskich wierszy będących sugestywną opowieścią poety o znanym twórcy, jednak wieloznaczność metaforycznych obrazów składających się na ów poetycki wizerunek malarza utrudnia jej odczytanie.

Gauguin Koniec

z kwiatami manga w białej pogodzie w czarnym deszczu
na rue des Fourneaux i na Pacyfiku
rozgarniając szeroko obrazy i liście
ogromny Gauguin ciężki głuchy stuk sabotów
szuka źródła potem długo pije
otwarte nożem niebo i zasypia słodko

nie pragnął spoczynku pragnął snu
który jest pracą długim marszem w południe
z ciemnymi wiadrami obrazów

jeszcze czasem słyszy
syk salonów paryskich w domu pozostała
biała kobieta zasunął kotarę
śpi pewnie jeszcze
niech śpi

wymioty oceanu gitary papużko
dziewcząt nie kochał ani Tehury
ani Metty Gad z nitką śliny między wargami
Alina umarła zbyt wcześnie on miał wstręt do pleśni

z kwiatami manga jedzie wielki wóz
ostatni król Pomare gnijący ananas
w mundurze admirała do ziemi jedzie
bije dzwon drewniany

cierpliwy Wincenty w słońcu jak słonecznik
przepala słońce rudy mózg
miał odwagę malował brzytwą
to nie Monet krzyczał nie będę wystawiał
avec le premier barbouilleur venu

kto pojął sens kobaltu musi opuścić giełdę
nie było innej drogi tylko droga do morza
na łokciach i kolanach Gauguin prowadzi swoje ciało
owoce są jak wrzody las stoi w liszajach
maoryjscy bogowie z przejęciem dłubią w zębach
wymioty oceanu gitary papużko

pomiędzy niebem z ognia trawą z ognia – śnieg
bretońska wioska w kwiatach manga.

Autor jednej z publikacji na temat twórczości Herberta bezpośrednio, może nawet nieco bezceremonialnie, dał wyraz wątpliwościom, jakie prawdopodobnie w wielu czytelnikach budziła (i budzi) lektura tego tekstu:

„Herbert miał już pewną wiedzę o malarstwie i o Gauguinie, wtrącał różne obrazy z jego przeszłości na Tahiti, z Vincenta van Gogha i Moneta, ale wszystko jest jakoś niedoważone i niepełne. ‚Wymioty oceanu gitary papużko’, nie można pojąć, o co tu chodzi” [1].

Dyskomfort towarzyszący interpretacyjnym zmaganiom z tajemnicą wiersza nie powinien jednak skłaniać do zbyt łatwego dezawuowania wartości artystycznej utworu. Wydaje się bowiem mało prawdopodobne, by wybitny poeta, wielką wagę przykładający do faktu publikacji, ogłosił drukiem utwór słaby czy niedopracowany. W rozwikłaniu zagadki utworu „Gauguin Koniec” pomocna może okazać się lektura innego tekstu Herberta, poświęconego francuskiemu malarzowi. W 7 numerze „Twórczości” z 1960 roku odnajdujemy recenzję z wystawy dzieł Gauguina, zorganizowanej w galerii Charpentier. Przypomnijmy, że w okresie od maja 1958 do kwietnia 1960 Herbert po raz pierwszy przebywał na Zachodzie – wyjechał na stypendium do Paryża, następnie podróżował po Anglii i Włoszech. Poznał środowisko paryskiej „Kultury”, zwiedzał muzea i katedry, był czytelnikiem wielu bibliotek, zwłaszcza w Paryżu studiował opracowania dotyczące sztuki i architektury [2]. Wrócił do Polski w 1960 roku i wtedy też opublikował dwa poświęcone Gauguinowi teksty: w numerze 7 „Twórczości” wspomnianą recenzję, a w numerze 8 – wiersz „Gauguin Koniec” [3].

Czytaj dalej„Joanna Adamowska, Gauguin według Herberta”

Konrad Tatarowski, Semantyka i symbolika „lasu”

Konrad W. Tatarowski

Semantyka i symbolika „lasu”

w poezji Zbigniewa Herberta

I.
Słowo „las” pojawia się w wierszach Herberta dość często – jak obliczyłem w zbiorze „Poezji”, obejmującym prawie całą twórczość poetycką autora „Pana Cogito” [1] – 54 razy w 45 wierszach i prozatorskich miniaturach (na 361 utworów umieszczonych w książce, a zatem pojawia się mniej więcej w co ósmym tekście poetyckim). W tym dwukrotnie w tytule „Las Ardeński” w zbiorze „Struna światła” oraz „Las” w cyklu poetyckich miniatur prozą w „Hermesie, psie i gwieździe”. Oprócz tego co najmniej trzykrotnie słowo „las” tworzy poetycką czasoprzestrzeń wierszy Herberta – myślę tu o „Ścieżce” z tomu „Napis” oraz o wierszach „Sekwoja” z „Pana Cogito” i „Dęby” ze zbioru „Elegia na odejście”, poddanego porównawczej analizie (z utworami Leopolda Staffa, Czesława Miłosza i Jarosława Iwaszkiewicza) przez Mariana Stalę [2]. W dwu ostatnich wymienionych utworach tytułowe„sekwoje” i „dęby” sytuują się w polu semantycznym pojęcia „las”, trochę na zasadzie pars pro toto. Warto zresztą przy okazji zauważyć, że stosunkowo rzadko przywołuje Herbert w swoich wierszach określenia wobec wyrazu „las” synonimiczne – takie jak „bór”, „gaj”, „puszcza”. W całym zbiorze jego „Poezji” zdarza się to zaledwie kilka razy.Słowo „las” (w liczbie mnogiej) otwiera debiutancki tom poety:

Lasy płonęły –
A oni
Na szyjach splatali ręce
Jak bukiety róż –

To pierwsze wersy „Dwóch kropli” otwierających „Strunę światła”. Na szczególną rolę, którą Herbert przypisywał pojęciu „las”, wskazują również inne przykłady. W prozie poetyckiej „Ostrożnie ze stołem” (N) pisał: „Do marzeń dano nam inne przedmioty z drzewa: las, łóżko”.Zaś w „Modlitwie Pana Cogito” wymieniał „mądre tautologie” – aby był „las lasem morze morzem skała skałą”.

Mimo braku słownika frekwencyjnego poezji Herberta – a zatem niemożności zestawienia jego słownictwa ze zbiorem porównawczym, za który można by uznać „Korpus języka polskiego” PWN – można jednak pokusić się o stwierdzenie, że wyraz „las” należy w jego wierszach do słów kluczowych, w rozumieniu, jakie nadał temu określeniu Kazimierz Wyka [3], który zaadoptował i zmodyfikował koncepcje badawcze Paula Guirauda i Gastona Bachelarda.

Czytaj dalej„Konrad Tatarowski, Semantyka i symbolika „lasu””